wtorek, 3 grudnia 2013

Epilog

Set został zabity. A jego armia rozproszona po wszystkich starożytnych miejscach kaźni ( ale słów używam, jestem ciekawa  z kąt to wzięłam, chodzi mi o piekło). Natomiast Amora uciekła. Wysłano za nią pościg, ale Shiereen nie pokładała zbyt dużej nadziei w tym że zostanie złapana. Jej siostra była dobra manipulatorką. Ale była także tchórzem, zawsze kryła się za kimś, kto mógł ją obronić.
        Jeszcze chwile krążyła nad pustynią, po czym otworzyła portal. Po chwili leciała nad lasem. Wdychała przyjemny zapach sosnowych igieł. Z jej nozdrzy uciekały potężne obłoki pary.
        Machnęła skrzydłami aby utrzymać wysokość.
        Jeszcze przez chwile leciała, po czym wylądowała na polanie na której stał dom. Staranie złożyła skrzydła po czym zmieniła się w swoją pół ludzka postać. Przez ułamek sekundy była kompletnie naga. Przy przemianie w smoka ubrania rozrywają się na strzępy.
        Już po chwili była ubrana w czarne skórzane spodnie i bluzkę z tego samego materiału. Z cienia drzew wyszły dwa demony trzymające ledwo trzymającego się na nogach mężczyznę. Był on ubrany w zielony poszarpany i pokrwawiony strój. Jego twarz była trudna do rozpoznania. Ale niewiele osób nosiło okulary przeciwsłoneczne zimą.
        Wskazała demonom aby wprowadzili ofiarę do środka budynku. Wszyscy znaleźli się w wielkiej bibliotece. A raczej pomieszczeniu które kiedyś było biblioteką. Teraz półki były puste. Demony usadowiły mężczyznę na jednym z krzeseł. Po czym wyszły z pomieszczenia.
        Facet miał opuszczona głowę, ale ona wiedziała że jest przytomny.
          - Pamiętasz rodzinę Bielikowów? Na pewno pamiętasz w końcu były to twoje pierwsze ofiary. Pierwsze prawdziwe zlecenie. I twoja przepustka do piekła.
          - Ja osobiście nic do ciebie nie mam, naprawdę, - powiedziała kobieta obronnym tonem - ale Gabriel to już inna sprawa. Pewnie nawet nie wiesz kto to? Gabriel to anioł sprawiedliwości. Pilnuje aby takie skurwysyny ja ty trafili w odpowiednie miejsce. Myślę że Anubis ucieszy się z tego że dołączysz do jego wesołej armii szakali. - oznajmiła, po czym wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
           Stanęła na skraju linii drzew. Po chwili z domu wyszły dwa rogate demony. Skinęły głowami w jej stronę po czym przeszły przez portal. Kobieta pstryknęła palcami a dom w szybkim tempie zajął się ogniem. Po jakiejś minucie okna zaczęły pękać i rozsypywać się.
           Nic tu po niej. Otworzyła portal gdy usłyszała za plecami ciche warczenie, uśmiechnęła się i rzuciła na szyję wielkiego czarnego kocura, przypominającego czarnego tygrysa w jaśniejsze siwe paski.
          - Przepraszam... przepraszam że zapomniałam o tobie, dużo się ostatnio działo - mówiła przesyłając do umysłu Szejtana obrazy i informacje z ostatnich kilku dni.
           W odpowiedzi wielki czarny tygrys zaczął mruczeć, co brzmiało jak warkot piły mechanicznej.
           Wyprostowała się i otworzyła portal.
           Znów znalazła się na pustyni, ale tym razem w innym miejscu Sahary. Stała przez bramą Chamunaptry. Kobieta ruszyła przed siebie. Szejtan ociągał się, ale poszedł za nią.
           Miasto umarłych wyglądało dokładnie tak samo jak tysiące lat temu. Dzięki zaklęciom to miejsce było ukryte przed ludźmi, demonami a także niektórymi bogami. Chamunaptra była również odporna na działanie czasu i zasypanie przez piasek.
           Shiereen mijała posągi przedstawiające bogów, świątynie i wiele grobowców. Po kilku minutach stanęła przed największą i najokazalszą ze świątyń znajdujących się w Chamunaptrze. Była to świątynia Anubisa.
           Wielkie pozłacane wrota otworzyły się bez jej ingerencji. Weszła do środka. Znalazła się w ogromnej sali. Strop był podtrzymywany przez kolumny z czarnego kryształu. Pod każdą ze ścian stał rząd identycznych figur przedstawiających ponad 3- metrowego szakale, ubranego w krótką spódniczkę. Na piersi każdego posągu połyskiwał krzyż ankh.
            Posągi stojące pod ścianami nie były jedynymi w tym pomieszczeniu. Naprzeciwko wrót, znajdował się ołtarz, nad którym górował gigantyczny posąg egipskiego boga śmierci.
            Obok ofiarnego stołu znajdowała się również niewielka sadzawka. I w tamtą stronę skierowała się kobieta. Woda była czarna jak smoła, na jej powierzchni pływały śnieżno - białe lilie.
            Shiereen spojrzała na swoje odbicie.
            Kobietę o ładnej twarzy i zgrabnej figurze. Miała ona jasnozielone, hipnotyzujące oczy i ciemne włosy które spływały miękkimi falami na jej plecy.
            Nagle zwierciadlane odbicie zmieniło się. Oczy stały się skośne jak u węża i jaskrawo- zielone. Paznokcie zmieniły się w długie ostre pazury. Z pleców wyrosły dwa hebanowo-czarne skrzydła. Na policzku pojawiło się kilka łusek w tym samym kolorze co pióra skrzydeł. Na ramieniu powoli zaczęły pojawiać się tatuaże. Jeden z nich był umiejscowiony na lewym nadgarstku i przedstawiał łeb szakala okolony płaszczem - symbol przynależności do boga Anubisa. Wyżej, na ramieniu znajdowało się wiele symboli układających się w treść klątwy. Shiereen nie próbowała jeszcze jej tłumaczyć, czy sprawdzać jej działania. Na co usilnie nalegał Anubis.
            Była to pamiątka pozostawiona jej przez Amorę, zaraz przed tym jak ta uciekła z pola bitwy.
            Kobieta odwróciła się, nie chciała patrzeć na swoje oblicze. Nie chciała patrzeć na potwora, jakim uczynili ją inni.
             Czuła się zmęczona życiem i walką. Chciała odejść, ale nie było to takie łatwe. Miała swoje zasady. A jedna z nich było to aby dotrzymywać danego słowa.
               Przypomniała sobie obietnice złożona Bogu za pomoc aniołów "Znajdź swoją następczynię..."
              Nie rozumiała po co ma to zrobić, Bóg również nie powiedział jej dlaczego prosi o to. I szczerze nie obchodziło jej to.
               Wzięła do ręki sztylet o zakrzywionym ostrzu, przypominającym kieł jakiegoś wielkiego zwierzęcia. Tym sztyletem zabiła Nefretete i Seta - bogów którzy zniszczyli jej życie. Bez wahania wbiła go w swoje serce.
               Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu czuła się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.
           




 Ostatni rozdzialik tej dennej historii...
 Gratuluje zrytego gara tym, którzy przeczytali te historię od początku do końca.

 Chce bardzo podziękować Klaudii ( mrocznej - krainie90) nie czytała ona tego bloga od początku, ale od kiedy zaczęła, zawsze zostawiała mi komentarze po których chciałam dodać jak najszybciej nowy rozdział, zwłaszcza dla niej. Klaudia pomagała mi również w trudnych chwilach mojego życia, tych moich dołkach, których będzie pewnie jeszcze wiele, takie jest życie...

Chciałam podziękować także Olci, znam ja od samego początku mojej " kariery"(?) blogerskiej. To dzięki niej zaczęłam w ogóle pisać blogi. Dziękuje.

Chce podziękować również wszystkim tym którzy czytali mojego bloga od samego początku, lub zaczęli go czytać trochę później. Chęć do pisania dawało mi również to jak widziałam ze liczba odwiedzających rośnie. Chociaż bardziej mobilizujące były komentarze.


P.S. Zapraszam na bloga :Drugie życie Raven Black

Może żegnam, może mówię do widzenia? Kto to wie.
Sztyletnica

4 komentarze:

  1. Napisałam ci już dużo słów prywatnie. Dodam tylko, że zryty gar to ja mam już od urodzenia :)
    Ten blog zasługuje na medal, włożyłaś w niego wszystko co mogłaś, uwierzcie ludzie zawsze kiedy pytałam co robisz albo co z blogiem pisała mi o nim tyle że ja po prostu nie ogarniałam ale jak tylko dodawała rozdział to szapo ba, nie wiem czy mnie ktoś zrozumie ale przepraszam bo właśnie płaczę.
    Wspaniały blog, wspaniała ty , nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Ci bardzo... ok, to teraz tak bez łzawych tekstów, suche fakty: Gratulacje ukończenia tej wspaniałej historii. Przepraszam, że ostatnie teksty pozostawały bez moich komentarzy, po prostu nie miałam (jak zwykle) czasu... Z pewnością przeczytam Twojego drugiego bloga, jak znajdę czas. Jesteś świetną pisarką, masz mnóstwo pomysłów i weny, a w postach widać Twoje serce, co nie pozwala o nich myśleć w kategorii "Na pokaz". Niesamowity koniec, brak sztampu, oryginalna myśl i wykonanie. Cudo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.... dziękuje...mam do siebie i tego co robię bardzo surowe podejście... i czasem przyjemnie jest przeczytać o tym że to co pisze podoba się innym.
    Rozumiem brak czasu, wiekszość ludzi chce wyjść ze szkoły z jakimś ocenami a ja...hahahah no jestem leniuszkiem... i to widać często na moim blogu ( przynajmniej ja to widzę) mogłam się bardziej postarać...i mam zamiar to zrobić na moim kolejnym blogu... kurde nieważne

    Jeszcze raz dziekuje

    OdpowiedzUsuń