środa, 27 listopada 2013

Rozdział 27

 Bitwa trwała zaledwie kilkanaście minut a w powietrzu już dało się wyczuć woń krwi, śmierci i potu - zapach bitwy. Jak na razie na polu bitwy walczyły ze sobą armia Anubisa i wojownicy Walhali przeciwko potępionym z Hadesu i Helu. W bitwie brało również udział część demonów stojących po stronie panteonu.
      Potępieni znikali po zadawaniu im śmiertelnych ran, dusze wracały do swoich podziemnych światów.
     W czasie gdy potępieni walczyli bogowie stojący po obu stronach próbowali sięgać do siebie umysłami. Toczyli ciche bitwy, z przeciwnikami oddalonymi o ponad kilometr. Na prawdziwą walkę miał przyjść jeszcze czas.
      Gdy  pole bitwy nieco się oczyściło bogowie jeden po drugim schodzili miedzy walczących na spotkanie z swoimi wrogami.
     Shiereen także postanowiła zacząć walkę. Mimo iż większość potępionych została odesłana do swoich światów to nadal było ich bardzo wielu. Nie stanowili oni większego zagrożenia, ale przeszkadzali a ciągła walka z nimi męczyła demony i bogów.
     Oddaliła się od bitwy.
    Odetchnęła głęboko. Nie robiła tego od dłuższego czasu. Jej ciało przeszyła błyskawica bólu. Kobieta zgięła się w pół i upadła na kolana. Ból promieniował z brzucha i  szybko rozszerzał swój zasięg na całe ciało. Shiereen poczuła w ustach zapach własnej krwi, słyszała trzask swoich kości i swój krzyk który zmienił się w ryk gdy przemiana się dokonała.
     Leżała na boku. Powoli podniosła swe wielkie cielsko. Otworzyła oczy. Obraz był czerwony i rozmazany na krawędziach. Na próbę machnęła skrzydłami wzmiecając potężny tuman kurzu, po czym odbiła się od ziemi i machnęła ponownie tym razem silniej. Po chwili znalazła się nad polem bitwy.
   

                                                                          ***

     W smoczej postaci pozostawała już około godziny. Większość potępieńców z Hadesu i Helu znajdowała się już w swoich krainach, ale istniało ryzyko że bogowie śmierci ściągną ich z powrotem.
     Teraz Shiereen zajmowała się mordowaniem potworów, głównie tych latających. Gdy miała wolna chwilę wypatrywała bogów śmierci ( Hades i Hel) i Seta. Po jakimś czasie wypatrzyła nordycka boginię umarłych walczyła ona z swoim wujkiem, z ludzkiego punktu widzenia, Thorem. I z obserwacji kobiety wynikało iż Hel wygrywa. Postanowiła interweniować bóg piorunów dowodził wojownikami Walhali.
     Wylądowała w niewielkiej odległości od walczących nordyckich bogów, wokół których leżało pełno trupów, lub umierających demonów i aniołów. Zmieniła swoja postać na demonią. Wyglądała jak anioł zemsty. Ubrana w czarny strój wojowniczki z dwoma czarnymi mieczami i parą czarnym pierzastych skrzydeł.
     Thor leżał na ziemi a Hel unosiła miecz aby zadać ostateczny cios. Lecz broń wypadła z reki bogini. Jej na wpół zgnitą twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Spojrzała ona w dół, z jej piersi wystawał czubek czarnego ostrza, który cofnął się. Hel poczuła że nogi nie mogą utrzymać ciężaru jej ciała upadła na jakiegoś trupa, dodatkowo nadziała się na jego róg, który przebił ponownie jej pierś. Wszystko stało się czarne. Gdy otworzyła ona oczy znajdowała się w swoim podziemnym królestwie z którego nie mogła się wydostać. Zaczęła ona wrzeszczeć...
      Shiereen pomogła wstać bogowi piorunów, który podziękował jej i przyrzekł że jeżeli kobieta będzie w potrzebie to będzie mogła liczyć na jego pomoc.
     Przez jakiś czas walczyli razem, głównie z demonami i potworami bogowie walczyli bardziej na uboczu, tak aby nikt nie przeszkadzał im w walkach. Po jakimś czasie jednak rozdzielili się. Thor chciał znaleźć przyjaciół natomiast kobieta chciała się zoriętować w sytuacji wojsk. W tym celu musiała znaleźć któregoś z generałów a najlepiej samego Anubisa.
      Zajęło jej to trochę czasu gdyż zabijała każdego wrogiego demona. Po jakimś czasie znalazła Aresa, był on cały umazany krwią. Miał kilka drobnych ran. Ale krew na pewno nie była jego.
      Grecki bóg wojny przybliżył jej obecna sytuację. Liczebność wojsk Seta bardzo zmalała, tak jak i ich armii. Hel i Hades zostali odesłani do swoich światów, bez możliwości powrotu. Zabitych zostało również kilku bogów po stronie obrońców Ziemi. Szala zwycięstwa przechylała się na ich stronę, ale w dalszym ciągu nie pokazał się Set a na polu bitwy zostało jeszcze wielu bogów i potworów. Bitwa nadal trwała.
      Shiereen zajęła się walką z bogami którzy siali chaos wśród wojsk Panteonu.
      Set zjawił się nagle, niespodziewanie. Jakby wyłonił się z pod ziemi. I nie czekał na nic, od razu zaatakował. Najpierw ich wojska potem jakiegoś boga który chciał z nim walczyć. Teraz miały się rozważyć losy Ziemi.
       Uwagę kobiety zwrócił jakiś ryk, był on ledwo słyszalny przez kakofonię głosów.Najprawdopodobniej był to ryk jakiegoś potwora. Jednak po jakimś czasie powtórzył się on znów i teraz nie miała wątpliwości co do tego kto go wydał. W ostatniej chwili się opamiętała i uniknęła obcięcia głowy, po czym wykonała wypad w przód i wbiła miech po sama rękojeść w brzuch rogatego demona.
      Odwróciła się i zamarła jej najgorsze obawy ziściły się. W jej stronę leciało 5 wielkich smoków. Tych samych smoków którym kiedyś kazała się wykluć. Patrzyła na nie oniemiała.
       Gady rozdzieliły się. Zielony skierował się wprost na nią, kobieta zauważyła że na grzbiecie smoka ktoś siedzi, gdy potwór się zbliżył zauważyła że to, Amora. Zobaczyła również to że smok otwiera paszczę aby zionąć ogniem. Nie uciekała, patrzyła na zbliżająca się ścianę ognia. Nagle jej ciało przeszył ból.

                                                                       

  Rozdział wyszedł jak wyszedł. Nie znam się na wojnie wiec strategia jest do bani.Tak samo pewnie jak opisy i w ogóle cały tekst.
  Uroczyście przysięgam że kolejny rozdział będzie już ostatnim. Kończę, kończę i tej historii skończyć nie mogę. Ale następna notka będzie ostatnią.
  Nie wiem czy kogoś to rusza, ale informuję. Shiereen musi sobie trosze odpocząć, niezbyt długo bo występuje w moim drugim blogu, ale te 16 lat to coś, nawet dla niej, no nie?
  Dobra nie nudzę dłużej.
  Pozdrawiam wszystkich czytelników. I tych co zostawiają komentarze i tych co ograniczają się do czytania.

3 komentarze:

  1. Mój Boźe. Koniec rozdziału przyprawił mnie o arytmię serca i dreszcze na ciele. Wspaniały jak dla mnie rozdział. Szkoda że to koniec... dzięki tym ostatnim rozdziałom, polubiłam Shierieen. Nie wydaje się być taka zła.
    Mój boże jeszcze raz , ekstra mega notka. Czekam na epilog by przeczytać co będzie dalej!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Jak zresztą każdy <3
    Zapraszam do mnie http://prosto-z-hogwartu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń