wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 26

 Kobieta znajdowała się w ogromnej sali. Była ona biała. Oświetlały ją wielkie okna ciągnące sie od podłogi do sufitu. W pomieszczeniu znajdował się tylko jeden mebel, był nim tron, na którym siedział Bóg. Był to mężczyzna około 50, miał on siwe włosy do ramion i dobrotliwe, niebieskie oczy. Był on chudy ale nie przesadnie. Starzec ubrany bił podobnie jak ludzie i anioły w białe szaty.
      Stwórca odesłał wcześniej Michała, więc w sali byli tylko Bóg i Shiereen.
       - Wiem po co tu przyszłaś Shiereen - nie zdziwiło to kobiety, w końcu Bóg był wszechmogący - wesprę Panteon. ( bogowie, ludzie, potwory...wszystko co staje przeciw armii Seta) Ale pod jednym warunkiem...




                                                                           ***



        Po powrocie z Raju, Shiereen albo walczyła w pozorowanych walkach z Anubisem lub Aresem, albo siedziała w swoim pokoju próbując znajść smoki. Zielonooka nie miała zielonego pojęcia co się z nimi stało, ale wiedziała jedno: żyją. Tego była 100 - procętowo pewna.
        Co jakiś czas odbywały się również narady przed bitwą. W tych spotkaniach reprezentantem wojowników z Raju był Michał. Kobieta prawie wyłącznie siedziała i słuchała. Czasem tylko dodawałaś jakieś swoje uwagi.

                                                                        ***

        Wszystkim udzielała się atmosfera przed bitwą. Z sal treningowych ciągle dało się słyszeć szczek broni lub jęki, które były reakcją na zadawane ciosy.
       W Nowym Egipcie ( miasto w pobliżu pałacu bogów) rozbrzmiewały odgłosy tłuczenia o siebie metalu. Kowale mieli dużo roboty. Nie tylko bogowie wyrazili chęć walki z Setem. Również dzieci na ulicach odgrywali małe bójki lub walki, zazwyczaj na kije czasem na drewniane miecze.
        Prawie wszyscy mieszkańcy Nowego Egiptu byli półdemonami. Ich przodkowie byli ludźmi i zostali sprowadzenie przez bogów do tego wymiaru, a ich potomkowie chcieli bronić ojczyzny swoich przodków.

                                                                             ***
        Pewnego dnia do pokoju Shiereen przyszedł jakiś półdemon, był to posłaniec Anubisa przyniósł on długie czarne zawiniątko. Sługa odszedł ukłoniwszy się wcześniej. Kobieta rozwiązała sznurki i rozwinęła czarny materiał. Gdy odkryła ostatnią warstwę, jej oczom ukazały się dwa miecze. Były one identyczne. Ich ostrza były czarne, były na nich wyryte symbole które były srebrne. Znaki układały się w zaklęcia. Każda rękojeść przedstawiała polowe smoka, a kiedy się je do siebie zbliżyło obie rękojeści dopasowywały się do siebie tworząc ciężki miecz.
       W środku znajdował się również liścik. Anubis chciał się z nią spotkać wieczorem. Jednak kobieta postanowiła że nie pójdzie. Tak naprawdę to unikała ona egipskiego boga śmierci, od spotkania z Bogiem. Szakal potrafił ją rozszyfrować, a nie chciała aby ktokolwiek znał przebieg rozmowy z Jahwe.

                                                                          ***

       Kolejne dni mijały. Wszyscy byli spięci, zarówno bogowie jak i demony. To Set musiał wykonać pierwszy ruch. Bogowie związani byli paktem, na mocy którego nie mogli ingerować w ludzkie życie. Pakt przestawał obowiązywać wtedy kiedy Set lub inny bóg lub demon zbierze wielką armię istot nadprzyrodzonych i będzie chciał podbić Ziemię.

                                                                    ***
      W końcu wojna nadeszła. Armia Seta zaatakowała Egipt. Ludzie próbowali z nimi walczyć ale nie mieli szans starciu z Bogami, demonami i potworami których w dodatku było setki tysięcy. Armia tak nagle jak zaatakowała wycofała się w głąb Sahary, aby zmierzyć się z Panteonem( bogowie, demony, potwory i ludzie chcący chronić Ziemię).
      Dwie potężne armie stanęły naprzeciw siebie. Dzieliła je odległość około 500 metrów. Armia Seta była ogromna rozciągała się na całym widnokręgiem. Tworzyli ja potępieni z różnych światów, potwory, rogate demony i oczywiście bogowie.
      Armia Panteonu było równie imponujące i składało się z tych samych ras co przeciwne wojsko.  Z tą różnica że po ich stronie stały również anioły, na czele z Michałem.
      Obie armie stały w oczekiwaniu na coś. Na sygnał do ataku. Wojownicy byli spięci. Na przemian zaciskali i rozluźniali dłonie na rękojeściach swych mieczy, toporów, włóczni czy innej broni która dysponowali.
      Słońce powoli zachodziło nad pustynią. Niebo i piasek na jakiś czas przybrały kolor krwi. Następnie wzeszedł księżyc, oświetlał on wojowników obu armii bladym blaskiem. Stał się on świadkiem jednej z największych bitew w historii Ziemi.




     Po prostu nie mogłam, musiałam skończyć w takim momencie. Rozdział słaby, wiem. Strasznie to pogmatwałam, konbinowałam żeby rozdział był jak najdłuższy. A no właśnie i jest strasznie krótki, przepraszam, ale nie mogłam musiałam skończyć w tym momencie. Hm, więcej do powiedzenie chyba już nie mam.
    Ostatnio nikomu nic nie dedykowałam.
 
    Dedykacja dla panny K.   Przepraszam ( mam nadzieję ze wiesz za co) i Dziękuje ( tez mam nadzieje ze wiesz za co, a jak coś to ci na gg napiszę)

1 komentarz:

  1. Nie masz mnie za co przepraszać. Rozdział miał parę błędów... hmm chyba wiesz jakie ale oprócz tego był dośc ciekawy. Ja go nawet zrozumiałam, a jest późna godzina więc naprawdę jest okej. Pamiętaj, że zawsze masz prawo kończyć rozdział w takim jakim chcesz momencie. To twoje opowiadanie! Nikogo innego. Oczywiście ostatnie zdania sprawiły ,że aż podniosłam 4 litery nad krzesło i oczekiwałam tych flaków na wierzchu ale ok. Poczekam do następnej notki. Będzie jeszcze fajniej, bo bd na to czekać. Ta panna K to wielka szczęściara XD
    Czekam na nexta. Dodaj go kiedy bd wiedziała że rozdział jest dobrze napisany. Nie tylko w formie dobrej gramtycznej ale i logicznej. Pytaj mnie kiedy będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości.
    Zawsze do usług, nie dziękuj.
    M.K

    OdpowiedzUsuń