niedziela, 13 października 2013

Rozdział 18

 W końcu Rebeka znowu znalazła się na polanie. skierowała się do kolejnego budynku który stał na polanie.
     Był on mniejszy od siedziby Nocnych Łowców. Budynek był wykonany z tego samego, materiału co "Dom" Bractwa. Na drewnianych, ciężkich wrotach wyryte były poskręcane, skomplikowane znaki. Nikt poza Cichymi Braćmi nie wiedział co one oznaczają. Po obu stronach drzwi były umieszczone kolumny z białego kryształu. Wokół każdej z nich owijał się jeden czarny wąż. Bestie szczerzyły kilkunasto centymetrowe, czerwone kły i patrzyły z nienawiścią na każdego kto chciał wejść do budynku.
    Kobieta pchnęła drzwi i weszła do środka. Wrota jak zawsze zamknęły się bez najmniejszego skrzypnięcia.
   W środku panował półmrok, przez niewielkie okna nie przebijało się niewiele światła. Jednak to nie przeszkadzało kobiecie. Wnętrze podzielone było na trzy nawy dwoma rzędami czarnych kolumn. Wokół każdej z nich owijały się rośliny o ciemnobrązowych łodygach i liściach oraz czerwonych kwiatach. Po obu stronach środkowej nawy ciągnęły się dwa rzędy kamiennych ławek. W ścianach wykute były nisze w których kryły się różnorakie potwory. Smoki, cyklopi, gryty, lehbaki,strzygonie,wiwerny, harpie i wiele innych. Każdy ze stworów był przerażający. Wyglądały tak jakby za chwile miały opuścić swoje nisze i rzucić się na każdego kto będzie śmiał podejść do nich.
    Shiereen weszła między dwie ławki i skierowała się do węża morskiego. Ciało stwora tak jak wszystko było wykonane z czarnego kryształu, tylko oczy były błękitne. Potwór miał najeżone kolcami ciało i wyglądał tak jakby szykował się do ataku. Kobieta podeszła do niego i pociągnęła jeden z kolców, który przesunął się aby następnie wrócić na swoje miejsce.
    Zielonooka nie usłyszała nawet najmniejszego szmeru, przesuwanego mechanizmu, gdy za ołtarzem pojawiła się wyrwa. Zielonooka skierowała się do kamiennego stołu. Po czym zeszła kamiennymi schodami do siedziby Cichych Braci. Właz zamknął się za nią bez żadnego odgłosu.
    Kobieta znalazła się w całkowicie nieoświetlonym korytarzu. Powietrze tam było wilgotne i śmierdziało stęchlizną. Ruszyła przed siebie w nieokreślonym kierunku. Cisi Bracia byli bardzo potężnymi magami i byli przy tym bardzo tajemniczy. Nikt nie potrafił zapamiętać rozmieszczenia pomieszczeń i korytarzy.  Niewielu ludzi potrafiło zapamiętać cokolwiek z wizyty w podziemiach świątyni.
    Przez jakiś czas szła bez celu. W końcu za zakrętu wyszedł jeden z Cichych Braci. Był to mężczyzna ubrany w czarny habit związany w pasie. Jego twarz ukryta była w głębokim kapturze. Ale Rebeka doskonale widziała jego twarz. Trudno było określić wiek, twarz była bardzo dziwna, mogła należeć do dziecka lub starca. Usta były zaszyte gruba nicią. Błękitne oczy były bardzo poważne, kryła się w nich mądrość i setki lat życia. Rebeka poczuła jak ktoś delikatnie próbuje dostać się do jej świadomości. Opuściła bariery umysłu.
    - Witaj bracie Ezehielu - odezwała się pierwsza,
    - Witaj Shiereen - Brat komunikował się z nią przesyłając jej swoje myśli - Chcesz usunąć tatuaże Mijonija?
    - Tak.
    - Chodź. - powiedział brat, po czym ruszył przez plątaninę korytarzy.
    Kobieta poszła za nim. Po jakimś czasie na ścianch zaczęły się pojawiać mozaiki, zaczęli także mijać drzwi. Po jakimś czasie Ezehiel otworzył jedne z drzwi, wpuszczając ją do środka. Było to średniej wielkości pomieszczenie. W jego środku znajdował się kamiennym stół, oprócz niego w pomieszczeniu stał tylko niewielki chybotliwy stoliczek.
     - Rozbierz się - polecił jej brat, po czym wyszedł.
    Rebeka zdjęła kurtkę, bluzkę i stanik. Tatuaże Mionila miała wytatuowane na plecach. Położyła się na brzuchu na stole.
     Cisi Braci byli lekarzami Nocnych Łowców. Znali oni bardzo wiele zaklęć i ziół. Cisi bracia prowadzili także spis wszystkich Nocnych Łowców i ludzi którzy kiedykolwiek pracowali dla Bractwa.
      Po kilku minutach wrócił brat Ezechiel. Z torby przewieszonej przez ramię zaczął wyjmować równego rodzaju skalpele i noże a także zioła i słoiczki z równymi substancjami. Kobieta leżała spokojna. Była już torturowana kilkanaście razy...
 



  Kończę w bardzo dziwnym momęcie...tak wiem.
Wiem że ten "opis" siedziby Cichych Braci powinien nigdy nie ujrzeć światła dnia. Będę próbowała go jakoś poprawić.
   Kilka dni temu zamieściłam informację że będę zmieniała wygląd bloga. Ten szablon który jest teraz obecny, zostanie z nami do końca. Jak ktoś ma jakieś uwagi czy zastrzeżenia piszcie do mnie na gg.
 
 

2 komentarze:

  1. Jejciu opis Cichego Brata przyprawił mnie o dreszcze. To było takie ... hmmm przyjemnie straszne. Króciutki rozdział ale wiem że ciężko pracujesz nad tym co tworzysz. Przepraszam że ostanio nie mam dla ciebie czasu. Tęsknie ... bardzo
    Powodzenia w tworzeniu nasępnych rozdziałów.
    Wystrój bloga pomysłowy, intryguje mnie ta biała plamka światła... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Nie przeszkadza mi to że nie piszemy ze sobą za często, jestem wyrozumiała. I ja sama ostatnio najchętniej to bym się zamknęła w pokoju i z nikim nie rozmawiała. Ale nie oznacza to że nie lubi z tobą pisać, po prostu ludzie których znam okropnie mnie wkurzają.

    OdpowiedzUsuń