niedziela, 6 października 2013

Rozdział 17

   Lodowe golemy dość szybko przyprowadziły jej wilkołaka. Chociaż jednego z nich brakowało a inny nie miał reki i w tego torsie ziała dość spora dziura, inne tez nie wyglądały najlepiej, ale ich "rany" nie przeszkadzały im w poruszaniu się.
     Szybko uporała się z zahipnotyzowaniem Szóstego. Często miała problemy z owijaniem sobie wokół palca półdemonów, ponieważ te często ćwiczyły blokowanie dostępu do swojego umysłu. Natomiast Szósty nie miał o tym zielonego pojęcia.
      Plan Rebeki był dość prosty. Chciała się pozbyć wilkołaka a także oczyścić się z rzezi w lesie, teoretycznie to miała prawo do zabicia wampirów, ponieważ te zaatakowały ją pierwsze. Ale wolała nie być na liście podejrzanych. Szósty miał znaleźć wampiry które uciekły i je zabić.  A następnie zamordować jeszcze kilka osób w mieście. Rebeka miała powiadomić Bractwo Czarnego Sztyletu, ze wilkołak uciekł. Bractwo albo go złapie i zostanie osadzony o zamordowanie wampirów i zagrożenie ujawnienia istnienia Świat Nocy albo zabiją go na miejscu.
      Przemiana w miejscu publicznym i bezpodstawne zamordowanie wampirów przez wilkołaka, lub na odwrót to mocne zarzuty, karane śmiercią. Z resztą jak złamanie któregokolwiek z praw Świata Nocy. Nie ma kar więzienia czy grzywny, jest tylko kara śmierci lub uniewinnienie. Oczywiście każda sprawa jest rozpatrywana, wszystko odbywa się w jak w ludzkim sadzie, jest obrońca, adwokat, ława przysięgłych, są przesłuchiwani świadkowie, no i oczywiście jest również kat. Jeżeli zapadnie wyrok śmierci, jest on wykonywany natychmiast po rozprawie.
 

    Tak jak się spodziewała, następnego dnia po południu, na polanie wylądowały trzy gryfy. Gryfy różniły się trochę wyglądem od tych o których mówią legendy i mity. Gryfy swoim wyglądem przypominają połaszenie ssaka i ptaka. Po ziemi poruszają się na 4 uzbrojonych z szpony łapach. Całe ich ciała są porośnięte szaro-niebieskimi piórami. Tylko lwi ogon jest pokryty łuską odpowiadająca kolorowi piór.
       Na grzbietach 2 ze zwierząt siedzieli Nocni Łowcy. Tak jak się spodziewała Rebeka była to jej eskorta. Łowcy powiedzieli jej tylko ze Najwyższy strażnik chce się z nią widzieć. Dla kobiety powód jej wezwania był prosty: wczorajsza masakra.
      Po jakimś czasie prostego, spokojnego lotu, stworzenia zaczęły lecieć prawie pionowo w dół. Gdy przecięli pokrywę chmur, Rebeka zauważyła ze lecą prosto na wielki lodowiec. Nie przejęła się tym, to był jeden ze sposobów aby dostać się do siedziby Bractwa Czarnego Sztyletu. Drugim było przedostanie się tam portalem.
     Siedziba Bractwa Czarnego Sztyletu, była umiejscowiona w środku lodowca Antarktydy. Ludzie widzieli tylko klikukilumetrowy lodowiec, i nic poza tym. Jednak około kilometr pod powierzchnią lodu, krył się inny świat, ukryty przed ludźmi i większością demonów.
      Ściana lodu zbliżała się coraz bardziej 200 metrów, 100, 50, 25. Gdy mieli uderzyć w ścianę lodu , otworzyła się w niej kilkumetrowej szerokości szczelina. Mimo iż tunel miał ponad 10 metrów szerokości, skrzydła gryfów ocierały się o ściany. Tunel, często zakręcał, raz lecieli w górę a czasem w dół.
       Po jakimś czasie wylecieli z tunelu. Kobietę owiało ciepłe powietrze. przed nią rozciągały się ogromne połacie lasu, drzewa miały dość pokaźne rozmiary, rosły bardzo gęsto, tworząc ciemno -zieloną kołderkę. Jedno z drzew wyróżniało się spośród reszty, przede wszystkim było ogromne, miało kilkaset metrów wysokości. Sekwoje przy nim wyglądały jak wykałaczki. Był to Ojciec Puszczy.
       To dzięki temu drzewu możliwe było życie pod kilometrową warstwą lodu. Sprawiał on ze panował tu całoroczny umiarkowany klimat, podtrzymywał on przy życiu cały otaczający go las. Było to możliwe dzięki temu ze drzewo rosło bezpośrednio pod jedna z najpotężniejszych linii mocy, z której czerpało magię, swoimi korzeniami. Ojciec Puszczy tworzyło także iluzję nieba. Patrząc w górę nie widziało się lodu, tylko wiecznie jasne niebo z przepływającymi po nim leniwie chmurami. Drzewo tworzyło również iluzję słońca i księzyca, wytyczając pory dnia i nocy.
         Jeszcze przez jakiś czas lecieli nad lasem. W końcu gryfy wylądowały, na gigantycznej polanie, na której mieściły się 3 budynki. 2 z nich wyglądały bardzo okazale, były wykonane z czarnego kamienia, zdobiły je różne figury i płaskorzeźby. Większy budynek przypominał gotycki pałac,i był ogromny, mieścił kilka pięter. I do tego właśnie budynku skierowała się Rebeka.
        Przemierzała labirynt korytarzy, które wygadały tak samo. Na ścianach wisiały gobeliny i obrazy przedstawiające Nocnych Łowców, którzy szczególnie przysłużyli się Bractwu lub ważne wydarzenia z historii stowarzyszenia. Rebeka mijała także setki drzwi, jedne proste, inne misternie rzeźbione i ciężkie. Na 1 piętrze znajdowały się sale treningowe i schowki na bron. Na 2, 3 i 4 piętrze znajdowały się pokoje Nocnych Łowców. Natomiast na 5 piętrze kryły się pokoje najwyższych rangą Nocnych Łowców, Najwyższego Strażnika, a także laboratoria, gabinet Yeshola i pokój gdzie zbierała się Rada, w czasach kiedy działo się coś naprawdę złego. Ostatnio Rada zwołana została 158 lat wcześniej kiedy prawie doszło do wielkiej wojny pomiędzy wampirami,  wilkołakami i półdemonami które stanęły po obu stronach konfliktu.
        Wtedy zostały ustanowione prawa Świata Nocy. Ale mimo iż wojna została powstrzymana, wampiry i wilkołaki nadal nie pozostawały w dobrych stosunkach, i często dochodziło do krwawych starć pomiędzy tymi rasami, zazwyczaj młode dopiero co przemienione półdemony,które jeszcze nie do końca panowały nad swoimi drapieżnymi instynktami atakowały półdemony do których czuły niechęć. I właśnie dlatego każdy przemieniony półdemon dostawał opiekuna, aby ten pomógł mu poradzić sobie ze swoimi mocami i popędami. Ale nie zawsze się to udawało.
        W końcu stanęła przed drzwiami, Yeshola które były strzeżone przez 2 Nocnych Łowców, którzy patrzyli na nią krzywo. Zanim weszła, jeden ze strażników wszedł do środka i powiadomił Najwyższego Strażnika o jej przybyciu.
       Jak się Rebeka spodziewała, chciał on wiedzieć co się stało. Kobieta opowiedziała mu wersję która w większości była prawdą. Powiadomiła ona mężczyznę o tym ze Maggie zmarła na zawał, przemilczała sprawę z dziwna wizją i to ze wyprała mózg Szóstemu. Powiedziała mu ze w pewnym momencie Szósty pchnął ja srebrnym sztyletem i uciekł, a zanim ona się pozbierała mógł zamordować wampiry w lesie i ludzi.
      Wiedziała ze nie wierzy on jej, ale nie miał żadnych dowodów na to, ze jej wersja wydarzeń jest nieprawdziwa, Szósty miał potwierdzać podana przez nią wersję wydarzeń. Kobieta liczyła również na to ze wampiry będą chciały zemsty za zabicie pobratyńców. Zawsze korzystały z okazji aby przyczynić się do śmierci odwiecznego wroga. Przekazała także Najwyższemu Strażnikowi pewną wiadomość.
      - Korzystając z okazji, mam ci coś do zakomunikowania. Nie mam zamiaru dłużej służyć Bractwu Czarnego Sztyletu. - powiedziała to spokojnym głosem, myślała nad tym już od dłuższego czasu, kiedyś myślała ze Bractwo pomoże jej dowiedzieć się czym jest, czy gdzieś w świecie istnieją podobne jej stworzenia.
       - Co? - na twarzy Yeshola odbiło się zdumienie ,a następnie złość.
       - Nie będę dłużej wykonywać zadań dla Bractwa Czarnego Sztyletu. - każde słowo wypowiadała powoli i wyraźnie. Odłożyła na stół sztylet który miała schowany w cholewce buta, jego ostrze było wykonane z czarnego kryształu i lekko faliste, a rękojeść tworzyły a poskręcane węże. Każdy Nocny Łowca dostawał taki sztylet, kiedy zostawał pełnoprawnym członkiem Bractwa. Teraz kobieta oddawała go. Musiała jeszcze usunąć tatuaże widoczne tylko dla innych Nocnych Łowców.
       Po oddaniu sztyletu wyszła z gabinetu Yeshola i ruszyła korytarzami na zewnątrz, musiała pozbyć się tatuaży, chciała także sprawdzić jak miewa się Szósty.


Nie jadłam krakersów ani nie oglądałam ostatnio Thora, ale rozdział jest. I mam apel do moich czytelników: KOMENTUJCIE. Ja się tu męczę, pisze to opowiadanie i zabieram się do napisania drugiej historii( nowe opowiadanie na pewno napiszę "Historie Sztyletnicy" miały być pisane z moją "przyjaciułka" ale ta mnie wystawiła, i weź tu zaufaj ludziom), bardzo napaliłam się na te nowe opowiadanie. Wracając do komentowania, licznik mi ostatnio podskoczył z czego się bardzo ciesze ale komentujcie, plisss, chcę poznać wasza opnię.

Strasznie dziekuje Ci Klaudio za te rozmowy, chyba tylko dzięki nim jeszcze zyję i piszę : )

Ludzi którzy lubią historię nie z tego świata zapraszam na bloga: http://mroczna-kraina90.blogspot.com/
     

1 komentarz:

  1. Hmm więc tak:
    najpierw to co musisz poprawić: unikaj powtarzania słów.
    To na tyle
    Co było dobrze:
    Bardzo podobają mi się opisy które piszesz. Nie są nudne, pozwalają czytelnikowi wyobrazić sobie to co piszesz, dialogi są klimatyczne, nie sztuczne, zamurował mnie koniec rozdziału.
    Pisz dalej i z niecierpliwością czekam na nowego bloga.
    Te rozmowy sprawiają z tobą sprawiają że mam o czym myśleć i dojść do wniosku, że osobę której nigdy na żywo nie widziałam lubię najbardziej na świecie. Chrzanić fałszywość, cenić Ciebie :)Teraz mam poczucie winy ... wiesz o co chodzi ;) albo i nie. Wyjaśnię ci.
    Pozdrawiam
    Twoja fanka
    Mroczna Kraina
    :)

    OdpowiedzUsuń