czwartek, 26 września 2013

Rozdział 16

Woda nagle zrobiła się nienaturalnie spokojna. Niebo pociemniało, chmury przysłoniły gwiazdy i księżyc. Coś się działo, ale Rebeka czuła tylko spokój, nienaturalny wręcz spokój.
    Nagle z wody wynurzył się najpierw wielki łeb a potem długie wężowe ciało. Był to wywern, ale nie Oarf. Jej przyjaciel był o wiele mniejszy od stwora przed nią. Musiał mieć kilka tysięcy lat. Gad wysunął czerwony, rozwidlony język smakując powietrze. Miał on jasnozielone łuski, wielkości talerzy. Głowa zbliżyła się jeszcze bardziej do niej. Jej jadowiciezielone oczy i krwistoczerwone tęczówki gada spotkały się. Otworzył on lekko paszczę, ukazując jej wielkie, ostre zęby i ponownie wysuwając język. Wywern zbliżył się jeszcze bardziej, kobieta cofnęła się, krótkimi szponiastymi łapami oparł się o brzeg.  Rebeka usłyszała w głowie głos przypominający warkot " Ojciec chcę cię widzieć".
     "Ojciec", kobieta nigdy nie poznała żadnego ze swoich rodziców, pewnie było to dziwne i śmieszne ale 348 lat temu obudziła się pod postacią smoka w Hamunaptrze, mitycznym  mieście umarłych. I do tego nie pamiętała jak się tam znalazła, w ogóle nie pamiętała nic z przed swojego "przebudzenia" jak to nazywała. Po opuszczeniu Hamunaptry, nie mogła znaleźć ponownie tego miejsca, zupełnie jakby zapadło się pod ziemię. Przez wiele dziesięcioleci szukała istot sobie podobnych, zarówno w mitologiach jak i wśród żyjących demonów. W mitologi greckiej trafiła na mit o Lamii, kochance Zeusa. Według mitu Hera, zona Zeusa, zabiła dzieci Lamii, zrozpaczona matka  przeobraziła się w potwora, jednak potrafiła zmieniać się w piękną kobietę aby uwodzić mężczyzn.
       Potwór warknięciem zwrócił na siebie jej uwagę. Usłyszała ten sam warkotliwy głos " Wsiądź na mój grzbiet". Kobieta wykonała polecenia smoka, który położył się na ziemi aby ułatwić jej wdrapanie się na swój grzbiet. Za głowa stwora znajdował się grzebień, który ułożył się wzdłuż ciała. Kobieta zacisnęła kolana na bokach stwora, jego łuskowata skóra była śliska i złapała się kolca przed nią. Nagle poczuła coś jakby liny oplątywały się wokół jej nóg, jednak gdy spojrzała w dół nie zauważyła niczego. Magia, pomyślała. Mimo tego co się działo, Rebeka czuła tylko spokój, ten cholerny spokój.
       Kiedy wywern podnosił się do lotu, Rebeka wstrzymała oddech, i zatrzymała go, sama nie wiedząc dlaczego, to był jakiś odruch. Kiedy stwór wyrównał lot, zaczęła normalnie oddychać. Rebeka wiedziała co robić aby nie spaść z śliskiego grzbietu, kiedy smok gwałtownie skręcał łub koziołkował. Było to dla niej jakieś naturalne, jakby latała na smokach przez całe życie.
        Może to dlatego ze sama potrafię zmieniać się w smoka, pomyślała. Gad wznosił się powoli, co jakiś czas wyrównując lot, w końcu znaleźli się ponad pokrywą chmur. Tutaj było zdecydowanie jaśniej niż na ziemi, słonce rzucało złote blaski na chmury. Shiereen czuła ze zbliżają się do celu, chociaż nie wiedziała czym lub może kim jest ten "cel". Nagle smok zawarczał, a następnie wydał wściekły ryk.
        Rebeka z powrotem znalazła się w bibliotece w swoim pokoju. Pierwsze co poczuła to ból promieniujący z klatki piersiowej. W jej sercu tkwił sztylet który wcześniej wbiła Szóstemu w rękę. Kobieta złapała rękojeść srebrnego ostrza i jednym silnym ruchem wyszarpnęła je ze swojego serca.
        Taki cios, i to jeszcze srebrnym ostrzem powinien zabić zarówno demona jak i półdemona, nawet bardzo starego. Jednak ona miała różne orginalne zdolności: widziała śmierć, potrafiła przejrzeć człowieka czy demona po spojrzeniu mu w oczy, nie musiała wchodzić mu do głowy, jak to robi większość stworzeń nocy. Potrafiła także hipnotyzować zarówno głosem, lub parząc swojej ofierze w oczy. Miała jeszcze wiele innych nietypowych cech, co sprawiało ze miała niewielu wrogów, żaden doświadczony czarownik czy demon nie ośmieliłby się jej zaatakować. Zazwyczaj na tyle głupi by to robić były młode półdemony, które myślały ze są wszechmocne, mogą wszystko, ale większość z nich kończyła podobnie jak wampiry które dziś ja zaatakowały.
        Kobieta zabrała rękę z planszy Quinja, czaszka świeciła się zielonym blaskiem, to była nowość.        Rebeka zaledwie 2 razy używała planszy Qunja i to był ten drugi raz. Przywoływanie martwych dusz było dość proste, nawet zwykli ludzie potrafili to robić lecz mogło mieć katastrofalne skutki. Plansza otwierała wrota do innego wymiaru, z którego mogą skorzystać każdą dusza czy demon, nawet najbardziej doświadczeni nektromanci nie wiedzieli czy wezwą to z czy chcą rozmawiać.
       I to chyba właśnie się jej przytrafiło, zamiast ducha wezwała jakiegoś demona. Będę musiała podziękować Szóstemu, pomyślała. Najwyraźniej ból musiał sprowadzić ją z powrotem. Poczekała aż rana całkowicie się zagoi, po czym wyszła na zewnątrz. Na podłodze w domu i na śniegu widać było ślady krwi.
       Kobieta cicho wypowiedziała zaklęcie, śnieg zaczął się podnosić i wirować. Płatki białego puchu stapiały się ze sobą, tworząc 4 sylwetki przypominające ludzkie. Nie dało się rozpoznać ich płci ponieważ postacie były zdeformowane i nie miały twarzy.    
       Shiereen rozcięła sobie palec i na czole, każdego z golemów narysowała krzyże. Następnie wydała im odpowiednie rozkazy i wróciła do domu. Starła krew i schowała tablice Quinja w bezpieczne miejsce, po czym wygodnie rozsiadła się w starodawnym fotelu w bibliotece. W kominku rozpaliła zielony, magiczny ogień.
      Nie skończyła jeszcze z Szóstym.





     Gdyby ktoś za bardzo nie wyczuł o co mi chodzi z tym ze Rebeka tak nagle znalazła się w bibliotece to już wyjaśniam.
      Po tym jak Rebeka dotknęła tablicy, zaczęła się ta jej wizja, ale ona sama tego nie wyczuła, myślała ze to jest nadal rzeczywistość. Tak więc, ta cała akcja z tym wielkim wywernem to była tylko wizja Rebeki, Szósty żyje ( jeszcze), a kobieta ma chytry plan jak się pozbyć wilkołaka który za dużo wie.
    Pisze to bo wymyśliłam to dopiero dziś, i nie wiedziałam czy wszyscy wyczają o co mi chodzi. Jeżeli ktoś mnie nie zrozumiał( nie zdziwię się jeżeli ktoś tego nie zrozumiał) możecie do mnie pisać na gg lub w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz