wtorek, 20 sierpnia 2013

Rodział 9

...Shiereen czekała na ostateczny cios. Już dawno przestała bać się śmierci. Wcześniej czy później każdy musi umrzeć, więc po co się bać czegoś co nieuniknione. Pocieszająca była myśl ze zginie w walce, jak na wojownika przystało.
   Nagle Logan puścił ją, nie była na to przygotowana, upadła na kolana. Wilkołak był kilka kroków od niej kulił się, w jego łapie tkwiła katana. Rebeka doskoczyła do miecza, który Bestia podczas walki wytrąciła jej z reki. Zaatakowała wilkołaka. Najpierw wymierzyła mu solidnego kopniaka w pysk, tak ze ten wyprostował się a następnie wbiła mu miecz w brzuch. Poprawiła chwyt na rękojeści po czym wbiła ostrze głębiej w ciało, w drugiej ręce miała naszyjnik, który założyła wilkołakowi. Teraz Logan był uwięziony w tym ciele. No przynajmniej do puki te ciało nie zostanie zabite. Rebeka wyciągnęła miecz z ciała, które upadło na ziemię. Spojrzała w bok. Kilka metrów od niej stal facet, który próbował ją zatrzymać podczas wykonywania ostatniej misji dla Bractwa. Patrzył na nią.
     Świadek. - pomyślała
 Schowała bron do pochwy.
    - Jest jesień i liście opadają, Cała miłość na Ziemi umarła... - zaczęła śpiewać Rebeka.
     Głosem potrafiła hipnotyzować mężczyzn, równie skutecznie jak syreny. Nie musiała śpiewać, mogła po prostu mówić do kogoś kogo chciała zahipnotyzować, ale śpiew był skuteczniejszy.
      Kobieta stanęła na prawej łapie wilkołaka, zwiększała nacisk tak długo aż kość nie złamała się. Złamała także pozostałe kończyny i zebra bestii. Ani na chwilę nie przestawała śpiewać.
     - podejdź - zwróciła się aksamitnym tonem do "zielonego".
     Mężczyzna wykonał polecenie. Kobieta zdjęła jego okulary. Spojrzała w ciemno - brązowe oczy.
      - Zabijałeś niewinnych - stwierdziła, uśmiechajac się.
     Po chwili ona, mezczyna i wilkołak znalezli sie w wielkiej podziemnej sali. Rebeka pstrykneła palcami. Sale rozświtlilo zielone światło.
       Z sufitu zwisały metalowe klatki w których płonął zielony ogień. Na środku groty była kamienna kolumna, wokół której owijał się wielki wąż. Jego ciało było wykonane z czarnego kryształu, zaś oczy i kły były krwisto - czerwone. Potwór był bardzo realistyczny, jakby zaraz miał ześlizgnąć się z kolumny i pożreć wszystkich w sali. I właśnie tak było.
      Rebeka przywiązała łańcuchami wilkołaka do kolumny. Czekała na Fausta. Podeszła do  faceta, który nie ruszył się ani na krok. Musiała uleczyć rany. Mogła to zrobić na dwa sposoby.  Pijąc krew lub zaklęciami. Rebeka zdecydowanie wolała krew.
      - Daj mi reke - rozkazała.
      Szósty wykonał jej polecenie bez mrugniecia okiem.
      Kobieta podciągnęła rękaw koszuli, ukazując lewy nadgarstek. Mężczyzna miał na nim tatuaż. Mały czarny sztylet, znak przynależności do Bractwa Czarnego Sztyletu. Nie mogła ona żywić się na członkach Bractwa. Cholera, zaklęła w myślach. Czary bardziej ja osłabią.
      - Nie ruszaj się z tąd, warknęła.
    Wyszła z groty, szła szerokim korytarzem, minęła kilka cel i drzwi. Otworzyła jedne z drzwi, pokój do którego weszła był prawie pusty, pod jedna ze ścian stała lodówka. Kobieta otworzyła ją, było w niej kilkadziesiąt półlitrowych butelek z krwią. Pierwszą wypiła jednym chaustem. Nienawidziła zimnej krwi, ale nie miała czasu aby iść na górę i podgrzać ja.  3 kolejne wypiła wracając do groty.
     Kiedy wróciła Szósty stał jak slup soli w tym samym miejscu w którym był wcześniej. W grocie był już Faust. Spojrzała na " Zielonego" i posłał mi zdziwione spojrzenie.
      - Świadek- wyjaśniła- Zaczynajmy.
      Już wcześniej omówili cały przebieg rytuału. Więc teraz zostało tylko jego wykonanie.
      Rebeka i Faust ustawili się w odległości około 5 metrów od kolumny. Stanęli naprzeciw siebie. Jednocześnie zaczęli cicho śpiewać litanie.
      - Vrasta anetkter tanio tor anakte...
      Na kamiennej posadzce pojawiła się 5- ramienna gwiazda utworzona z zielonego ognia. W samym jej centrum znajdowała się kolumna i przykuty do niej wilkołak.
     Logan oprzytomniał próbował się wydostać, szarpał się i warczał. Jednak łańcuchy trzymały go mocno.
      - Vrasta anetkter tanio tor anakte... - kontynuowali powolna litanie.
      Rebeka czuła jak magia wycieka z jej ciała.
      Płomienie podniosły się, i zaczęły się przesuwać w stronę środka gwiazdy. W końcu obieły one kolumnę ciasnym kręgiem, wilkołak zaczął się palić.
     Skowyt bólu, niusł się po sali, odbijał od ścian i nakładał na kolejne wrzaski bólu, palonej żywcem istoty.
       Rebeka zauważyła jakiś ruch, spojrzała w tamtą stronę. W rogu groty na czarnym koniu siedziała postać, patrzyła na wilkołaka, po chwili  wzrok Mortimera przeniósł się na Rebeke.  Po czym Śmierć zawróciła konia i odjechała przenikając ścianę.


********************************************************


   Shiereen i Szósty siedzieli w bibliotece. Rebeka nie  wiedziała co ma zrobić. Nie mogła zabić Nocnego Łowcy. Tajemnicze zgony i masakra, pewnie nie uszły uwadze Bractwa. Oprócz niej w Providene było jeszcze kilku informatorów. Kwestia czasu było to kiedy zostanie znaleziona.
     - Wiesz czym jestem?
     - Istotą świata nocy.
     - Skąd masz ten tatuaż?
     - Rodzice zrobili mi go kiedy miałem 8 lat.
     - Wiesz kim są?
     - Byli Nocnymi Łowcami.
     - Dlaczego ty nim nie jesteś.
     - Kiedy miałem 10 lat zostali zamordowani. Ja i moja siostra zostaliśmy oddani do domu dziecka. Po kilku dniach uciekłem.
      Rebeka usłyszała odgłos wielu kroków. Po chwili do biblioteki weszło 3 Nocnych Łowców. Wśród nich był jeden wilkołak. Tak jak się spodziewała Najwyższy Strażnik chciał ją widzieć. Zabrała ze sobą Szóstego.
      Najpierw wezwano ją, opowiedziała Yesholowi o wydarzeniach które miały miejsce w ostatnim czasie. Tak jak się spodziewała dostała ostrą reprymende, która ani trochę się nie przejęła.
      Następnie przywódca Bractwa Czarnego Sztyletu chciał się wiedzieć z  "Zielonym".
     W czasie kiedy oni rozmawiali Rebeka poszła  na spacer.
 Po jakimś czasie została ponownie wezwana do gabinetu Yeshola.
      Weszła do środka. Za ciężkim, czarnym biurkiem siedział mężczyzna w wieku około 25 lat. Na jego twarzy  malowała się powaga.
      - Będziesz zajmowała się nowym członkiem Bractwa.



Ostatnio nic mi się nie chce. Dlatego rozdział pojawił się tak późno i jest tak dziadowo napisany. Następny postaram się napisać lepiej i szybciej, ale nic nie obiecuję.

1 komentarz:

  1. Cześć. Chcę Cię powiadomić o nominacji do Libster Blog Awards. Wszystko wyjaśnione jest na moim blogu

    OdpowiedzUsuń