wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 8

     Przez najbliższe dwa tygodnie umarło 5 agentów. Ich śmierć nie byłaby niczym dziwnym, gdyby nie fakt ze każde z nich zmarło śmiecia naturalna mimo młodego wieku i dobrego zdrowia. Dziwne było również to ze stan zwłok wskazywał na to iż agenci umarli kilka dni wcześniej. Lekarze podejrzewali wirusa, lecz w ciałach nie znaleziono żadnych podejrzanych komórek. Rebeka wiedziała ze to Logan zabijał a następnie ożywiał martwe ciała. Gdy rozkład był zbyt zaawansowany porzucał je i znajdował kolejne ofiary. Tylko po co? To pytanie dręczyło kobietę. Logan a raczej jego duch, od ostatniego spotkania nie pokazał się ani razu. W śnie czy w rzeczywistości. Rebeka wiedziała ze ten spokój nie może trwać wiecznie. Była nerwowa.  Przez cały czas wyczulała zmysły, w poszukiwaniu demonicznej aury. Wielokrotnie przyłapywała się na tym ze dotykała białego kryształu, zawieszonego na szyi, który dostała od Fausta. Gdyby w jej pobliżu pojawił się Logan naszyjnik miał się zrobić ciepły. Za każdym razem kiedy go dotykała był lodowato zimny.
    Rebeka wróciła do swojego pokoju po kolejnym dniu pracy. Zamknęła drzwi na klucz. "Popadasz w paranoje" - skarciła samą siebie. Zapaliła kilka świec zapachowych i kadzideł. Po pokoju rozszedł się przyjemny zapach jaśminu. Kobieta usiadła na środku łózka ze skrzyżowanymi nogami. Zamknęła oczy. Zawsze robiła to kiedy była zdenerwowana. W ten sposób uzyskiwała spokój ducha i odprężała się. Pewnej chwili poczuła ze naszyjnik nie jest już zimny. Wyjęła go spod bluzki. Był letni. Wstała. Przebrała się. Ubrała się w struj jaki Nocni Łowcy nosili 150 lat wcześniej.
     Czarna koszula z szerokimi rękawami, skórzany gorset, a także również czarne skórzane spodnie i wysokie buty. W jej stroju były tylko dwa kolorowe akcenty: krwisto czerwone guziki i złoty pasek. Wzięła ze sobą 2 sztylety, miecz, sznur do duszenia i 10 noży do rzucania. Wisiorek z białym kryształem zawiesiła na szyi. A drugi identyczny tyle ze czarny i zaklęty innym zaklęciem włożyła do kieszeni spodni.  Drugi wisior który dał jej Faust, miał uniemożliwić Loganowi ucieczkę z ciała w którym aktualnie będzie się znajdował. Światło zaczęło mrugać a po chwili zgasło. Nie był to dla niej problem. Zmieniła się w swoją połowiczną formę.
     Teraz Rebeka mogła wykorzystać pełnię swoich demonicznych zdolności. Mimo ciemności widziała doskonale. Wyczuwała słabe echa chaosu, gdzieś w Providence. Mimo tego iż światła zgasły, aktywowała urządzenie ukryte w klamrze paska. Chciała mieć 100 % pewność że nie zostanie nagrana. Kobieta wyszła z pokoju. Już po chwili wyczuła krew. Kierowała się jej zapachem i coraz silniejszymi falami chaosu. Jeden z korytarzy wyglądał jak pole bitwy. Wszędzie walały się kończyny, krew i wnętrzności. Krew nie zdążyła zakrzepnąć, walka odbyła się niedawno. Rebeka zamknęła oczy, skupiła się na chaosie. Błysk kłów, czarne futro, krew, dźwięk upadających na ziemie naboi, głowa lecąca w powietrzu lądująca prze jej nogami.
     -Wilkołak - wyszeptała
    "Logan przejął ciało wilkołaka."
     Kobieta usłyszała tęten kopyt. Mortimer. Musi znaleźć Logana zanim Śmierć go przepłoszy.
     Znów zamknęła oczy tym razem szukała innej nadnaturalnej istoty. Szła szybkim krokiem. Naszyjnik stawał się coraz cieplejszy. Po jakimś czasie do jej uszu doszły ciche warknięcia. Przyśpieszyła. Usłyszała skowyt bólu, który pewnie było słychać w całej bazie. Kamień stał się gorący i tak już go nie potrzebowała. Słyszała ciche warknięcia. Znów wyczuwała krew. Ludzką i wilkołaczą. Wyszła za kolejnego zakrętu. W połowie korytarza na dwóch tylnych łapach stał wilkołak. Jego czarne futro było posklejane od krwi.  Kilka metrów od wilkołaka leżał facet który próbował ja zatrzymać kiedy wykonywała ostatnie zadanie dla Bractwa.  Wilkołak zszedł na 4 łapy i zaczął zbliżać się do "zielonego". Rebeka z nadnaturalna szybkością zbliżyła się do bestii i wbiła mu sztylet pod zebra. Nie była to rana śmiertelna ale bardzo bolesna. Wilkołak rzucił się na nią. jednak ona wykonała unik. Nie spodziewała się ze bestia będzie tak szybka. Logan ponowił atak i rozszarpał jej skrzydło, z którego zaczęła płynąć czarna krew. Po kilku atakach udało jej się wbić kolejny sztylet wilkołakowi w brzuch. Jednak Loganowi udało się pochwycić ją za gardło. Uniósł ja nad ziemi dobre kilkanaście centymetrów. Podniósł łapę na wysokość jej twarzy, przymierzał się do rozszarpania jej gardła, lub obcięcia głowy. Oba sposoby są dobre na zabicie demona. Rebeka zamknęła oczy, czekała na ostateczny cios...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz