Biały miał rację. Doktor Fell zaniedbywał swoje obowiązki, miał, a raczej teraz to ona ma duże zaległości. W czasie kiedy miał pracować w swoim drugim laboratorium, opuszczał bazę.
4 dni po jego śmierci, odbył się pogrzeb. Oprócz niej nie przyszedł nikt z Providence. Rebeka sama nie wiedziała dlaczego tam poszła. Doktor Fell był dla niej nikim.
Faust skontaktował się z nią, tydzień po ich pierwszym spotkaniu.Tym razem Faust wybrał miejsce spotkania. Jego dom.Mężczyzna mieszkał na osiedlu domków jedno rodzinnych.
Rebeka wysiadła z taksówki. Owiało ją zimne, nocne powietrze. Spojrzała na niebo. Było ono wyjątkowo czyste, bez chciażby jednej chmurki. Księżyc w pełni oraz gwiazdy oświetlały okolicę bladym światłem. Kobietę skierowała się na chodniczek prowadzący do białego domu. Żadne światło w środku się nie paliło. Niezrażona tym zielonooka, zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzył jej Faust. Miał na sobie ciemne spodnie, gorset i kitel lekarski.
- Dobry wieczór - przywitał się Faust z uśmiechem.
- Dobry wieczór - odpowiedziała mu kobieta.
- Choć za mną - powiedział Męczyna po czym cofnął się aby mogła wejść a następnie zamknął drzwi na klucz , który włożył do kieszeni spodni. Przeszli przez korytarz, na końcu którego, po lewej stronie były drzwi. Wyglądały na mocne. Następnie zeszli do piwnicy. Było to duże pomieszczenie. Znajdowało się tam kilka kartonowych pudeł i worków. A także stara kanapa, stół i szafa. Przeszli na drugi koniec pokoju, gdzie stała szafa. Faust wszedł do niej jakby nigdy nic, po czym zniknął." Iluzja" - pomyślała kobieta. Jej oczy stały się jadowicie zielone. Teraz widziała ciężkie, czarne drzwi. Przeszła przez nie. Weszła do dużego pomieszczenia. Rozejrzała się. Pod ścinami stały szafy wypełnione książkami i słoikami w których były różne części ciała lub male zdeformowane zwierzątka zanurzone w formalinie. W rogu stało biurko na którym było pełno otwartych książek i luźnych kartek wypełnionych zgrabnym odręcznych pismem. Na środku pokoju stało metalowe łózko z pasami. A obok niego mniejsze gdzie powinny leżeć noże, skalpele i inne tym podobne przedmioty. Jej uwagę przykuła postać siedząca ze zwieszonymi nogami na krańcu stołu. Była to młoda kobieta, całkiem ładna. Długie, kręcone, błąd włosy spływały jej po połowy pleców. Blondynka była ubrana w czarne spodnie, biały T- shirt, kilet lekarski i buty na lekkim obcasie. Patrzyła na nią z ciekawością swoimi błękitnym oczami. Ale najbardziej zaskakujące było to ze po jej skroni spływała mała strużka krwi. Ona była martwa.
- Shieren poznaj proszę Elizę, Elize poznaj Shieren. - przedstawił je sobie Faust.
Kobieta podeszła do niej i wyciagneła dłon, demonica zrobiła to samo. Nie spodziewała się tego ze dłoń blądynki będzie materialna.
- Historia zatoczyła koło. Eliza została zamordowana 5 lat temu. Nie chciałem jej stracić. Podpisałem pakt ze śmiercią. - powiedział mężczyzna, kobieta widziała jak dużo wysiłku kosztowało go przyznanie się do tego.
- Jak mogę się pozbyć Logana? - spytała, zmieniając temat.
- W jednej z książek mojego przodka. Znalazłem pewną zakazaną formułę. Dzięki niej można zniszczyć ducha. Faust 1 nigdy jej nie zastosował ale nekromanta który stworzył te zaklęcie podobno użył go. Ale nie wiem czy zadziałało...
Jeszcze przez jakiś czas rozmawiali. Faust wyjaśnił jej na czym będzie polegało zaklęcie i co będzie do niego potrzebne. Do ich rozmowy dołączyła się Eliza, okazała się być bardzo bystra. Razem w trójkę ułożyli plan zwabienia Logana w odpowiednie miejsce...
Fajne. Przeczytaj to jeszcze raz, bo znalazłam kilka błędów ortograficznych. Zwracaj większą uwagę na gramatykę i ortografię. Historia robi się coraz ciekawsza. Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo dlaczego w tytule jest napisane "rozdział" zamiast 'notka'? Skoro twój tekst to brudnopis, to nie nazywaj tego rozdziałem. Fakt, że piszesz to od niechcenia, nie zwalnia cię z poprawiania błędów, ale jeśli jest ci naprawdę wszystko jedno, to przynajmniej zmień nazwę postaci, bo" rozdział" nie pasuje.
Usuń*Posta
Usuń