poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 4

- Tchórz - Powiedziała cicho Rebeka.
   Zastanawiała się nad tym czym jest Logan. Osobiście wbiła mu sztylet w brzuch i zostawiła go aby wykrwawił się. Czy to możliwe ze przeżył? Nie, nie mógł przeżyć, rana była zbyt ciężka. Wykrwawił się w kilka minut. A wiec co ją zaatakowało? Fakt iż Mortimer i Ogary Gabriela goniły go potwierdzał iż Logan jest duchem. A o tych nie miała zbyt dużej wiedzy. Miała nadzieje ze Samantha jej pomoże.
   Wzięła jeden z sztyletów Logana. Poczuła ze ktoś ją obserwuje. Usłyszała kroki. odwróciła się.  Postać ubrana była w czarną spódnicę i luźny jasnoszary sweter. Miała długie siwe włosy i niebieskie oczy przesłonione przezroczysta błonką.
     Samantha była jedna z niewielu ludzi których się obawiała. Podchodząc do niej Rebeka zmieniła swoją postać na ludzką. Tylko jej oczy zostały jadowiciezielone.
   - Samantho - szepnęła
   - Sherieen - powiedziała, nie odwracając się - masz pytanie do duchów?
   - Tak.
   Odwróciła się do Rebeki. Samantha nie wyglądała na więcej niz czterdzieści lat. Miała smutny uśmiech.
    - Musisz być zdesperowana, skoro przyszłaś do mnie.
    - Nie lubię ci przeszkadzać.
    - Przeszkalają mi istoty, które potrzebują pomocy, ale boją się o nią poprosić. Opowiedz mi o tym co cie niepokoi.
     Rebeka opowiedziała jej o znalezieniu pierścionka i rzeczywistym śnie.
     Medium słuchała jej opowiadania w ciszy, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
     - Przyniosłaś coś co miał Logan w chwili śmierci.
     - Wzięłam ze sobą pierścionek zaręczynowy, który  znalazłam dziś rano - powiedziała Rebeka po czym podała, pierścionek medium.
      Starsza kobieta zamknęła pierścionek w dłoniach, na jej czoło wystawiła zmarszczka. Siwowłosa zaczęła się kołysać w przód i tył i cicho szeptać coś w nieznanym dla Rebeki języku. Po chwili źrenica pochłoneła tęczówkę i białko oka. Biała osłonka zniknęła.
      Siwowłosa zaczęła szybciej oddychać, jej serce również przyśpieszyło. Ten stan trwał kilka minut. Źrenica zmniejszyła się i stała normalna. Niewidoma przez kilka chwil milczała. W końcu przemówiła.
     -  Wizja była niejasna, widziałam jak wbijałaś mu nóż w brzuch i jak odeszłaś. Potem widziałam jak jakaś dziwna istota pochylała się nad ciałem. Nie widziałam jej przyjścia, widziałam tylko jak pochyla się nad nim.
     - Wiesz co to mogło być? Jakaś istota nadprzyrodzona? Zwierze? Człowiek? Możesz to opisać?
     - To coś wyglądało jak człowiek, kobieta. Ale  jej ciało  było jakby utworzone z wody.
      - To była nimfa wodna - Rebeka była tego pewna - coś przykuło twoją uwagę jakiś szczegół? Coś nietypowego?
      - Ta... nimfa miała na szyi medalion.
      - Mogłabyś go opisać?
      - Był to okrągły medalion w środku był czarny Kamień a  wokół niego osiem mniejszych kamieni, każdy w innym kolorze. 
                                
 
********************************************************


Wracając do bazy Kobieta myślała nad tym czego nimfa chciała od Logana. Rebeka pamiętała iż słyszała jeszcze słaby oddech swojego narzeczonego. Może chciała mu pomóc, spróbować go uleczyć. Nimfy wodne jako istoty mocno związane z naturą władały silna magią. Jednak było to niemożliwe, rana była zbyt ciężka. A może udało jej się, a teraz Logan chce się zemścić? Jednak skąd u niego nadnaturalna siła i  skrzydła? Demonem trzeba się urodzi, nie można się nim stać od tak. Wyjątkiem są wampiry i wilkołaki. Jednak żaden z nich nie ma skrzydeł. A może to rakasza, demon ożywiający martwe ciała. Kobieta wyciągała coraz to nowe teorie i każdej z nich mogła zaprzeczyć. W końcu postanowiła skontaktować się z nekromantą.
    Będą  w bazie najpierw skierowała się do laboratorium doktora Fella. Nie wiedziała po co tam idzie ale instynkt podpowiadał jej aby się tam skierować. Nagle wyczuła won krwi. Nie pożywiała się od 4 dni, więc wyczuła ją z dużej odległości. Zapach krwi nasilał się. Weszła do laboratorium. Na jednej z lamp powieszony za nogi wisiał doktor Fell. Miał rozpruty brzuch, z którego wylewały się wnętrzności. Mężczyzna na całym ciele miał mnóstwo małych ranek z każdej z nich ciekła krew. Rebeka poczuła jak jej kły wysuwają się i przebijają dolna wargę.


********************************************************

   10 minut później do Providence przyjechała policja. Rebeka została przesłuchana, po czym poszła do swojego pokoju. Nie miała wątpliwości co do tego kto zabił Doktora Fella. Mimo tego ze miała alibi,  policjanci uważali ze to ona zabiła doktora.
    - Jest pani bardzo spokojna.
    - Praca z E.V.O uczy opanowania.
 




1 komentarz:

  1. Fajny rozdział. Cholernie tajemniczy. Bardzo przyjemnie się czyta, czekam na nexta i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń