W jednej chwili Shiereen i Szósty byli w Providence a w następnej stali rozgwieżdżonym niebem w środku lasu.
Oczy Rebeki momętalnie rozszerzyły się. Doskonale widziała w ciemności. Ona i David stali przed drewnianym domem. Był to kiedyś pensjonat dlatego był to dość duży, dwupiętrowy budynek.
Kobieta ruszyła do drzwi, Szósty podążał za nią. Po schodkach weszła na werandę i otworzyła drzwi. Weszła do przedpokoju. Tam czekała już na nich Maggie. Starsza kobieta zajmowała się domem i jej zwierzakami przez ostatnie kilka lat. Maggie miała 68 lat, jednak dosyć dobrze się trzymała. Kobieta była ubrana w szary golf i czarne spodnie. Siwe włosy były zaplątane w długi warkocz. Niebieskie oczy patrzyły z mądrością. Maggie uściskała Rebekę, po czym przyjrzała się Szóstemu.
- Maggie poznaj Szóstego, Szósty poznaj Maggie.
Staruszka nadal lustrowała wzrokiem mężczyznę.
- Twoja aurę okrywa całun śmierci. A twoja przyszłość jest niepewna. - powiedziała siwowłosa poważnym tonem.
- Magie jest półdemonem Expisco, ma pewne zdolności pozwalające jej na wgląd w przeszłość i przyszłość. - Wyjaśniła zielonooka.
- Jesteście głodni? - spytała staruszka, weselszym tonem.
Oboje próbowali odmówić, ale Maggie była nieugięta. W końcu najpierw ona a później Szósty zostali przekonani do zjedzenia potrafki z zająca. Po kolacji Rebeka zaprowadziła Szóstego do, wcześniej przygotowanego przez Maggie pokoju. I sama udała się do swojego, starego pokoju. Wszystko było tak jak zostawiła to kilka lat wcześniej.
Ściany były pomalowane na ciemnoczerwony kolor. Na wprost drzwi stało duże łózko. Było zasłane czarną, aksamitną pościelą. W nogach łózka stała skrzynia. Pod lewą ściana stały szafa na ubrania i i mała biblioteczka. W pokoju stała również bardzo stara toaletka, na której stało kilka figurek smoków i węzy. Na jednej ze ścian wisiał stary, zakurzony gobelin. Kolory były bardzo wyblakłe. Rysunek przedstawiał dwie walczące wiwerny. Ciała obu potworów były ze sobą splecione, każdy ze stworów miał wiele ran. Zielona wiwerna wbijała zęby w bok drugiej, czarnej. Niebo było czarne , przecinała je błyskawica.
*******************************************************
Szósty wstał. Ból znów dawał o sobie znać. Powoli zwlekł się z łózka i poszedł do łazienki, połączonej bezpośrednio z pokojem. Ochlapał twarz zimną wodą i wrócił do pokoju.
Był on pomalowany na niebieski kolor. Oprócz dużego łózka były tam również: szafa na ubrania, stoliczek nocny i biurko. Pod oknem stały również mały stoliczek i dwa fotele.
Nagle ktoś zapukał do jego drzwi.
- Szósty, zejdz proszę na śniadanie. - był to głos Maggie.
Po chwili mężczyzna był w kuchni, na stole leżał talerz na którym były gotowe kanapki. W kuchni była Maggie, zaparzała właśnie kawę.
- Dzień dobry, siadaj i jedz - przywitała się staruszka
- Dzień dobry - odpowiedział mężczyzna, był bardzo głodny więc usiadł na krześle i wziął pierwszą kanapkę.
Kobieta postawiła przed nim kubek z kawą i cukiernicę. Później Maggie zaczęła wybierać owoce z metalowego koszyczka, myc je, obierać, kroić a następnie wrzucać do pojemnika miksera. Po jakimś czasie do kuchni weszła Rebeka, była ubrana w swoją tradycyjna czerń. Miała na sobie spodnie i bluzę bez zamka. Nie miała na sobie butów ani skarpetek. Przywitała się z obydwojgiem.
Nagle gdzieś w domu rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
- Przeklęty kot - powiedziała Maggie po czym wyszła z pomieszczenia.
Zielonooka wrzuciła resztę owoców do blendera po czym nakryła pojemnik pokrywką i włączyła urządzenie, po chwili wyłączyła je. Podeszła do lodówki i wyjęła woreczek wyglądający dokładnie jak te na filmach. Był to pojemnik z krwią. Kobieta włożyła go do mikrofalówki i podgrzała. A następnie ku obrzydzeniu i przerażeniu mężczyzny. Rozcięła plastik paznokciem i wlała trochę krwi do zmiksowanych owoców. Resztę krwi przelała do wysokiej szklanki. Upiła łyk.
Szósty nagle stracił apetyt. Odwrócił wzrok, spojrzał za okno. Na zewnątrz lekko prószył śnieg. Znów usłyszał odgłos urządzenia, który po chwili ucichł. Kobieta usiadła naprzeciwko niego, postawiła coś na stole i popchnęła to w jego kierunku. Była to buteleczka z błękitnym płynem, tyle ze dziś był on ciemniejszy niż ten w poprzedniej fiolce, a może się mu tylko wydawało? Nieważne - pomyślał. Odkorkował buteleczkę i wypił jej zawartość, dziś płyn miał inny smak, był dziwnie metaliczny.
Spojrzał na kobietę. Piła spokojnie swój krwawy koktajl, przez słomkę. Wpatrywała się w obraz za oknem. Miała dziwny smutny, ale tez i melancholijny wyraz twarzy.
- Jesteś wampirem? - spytał
Zaśmiała się cicho, ma taki piękny głos - pomyślał
- Jeżeli jakaś istota nadprzyrodzona pije krew od razu jest tożsamiona z wampirem. Nie jestem wampirzycą, jestem czymś groźniejszym, jestem lamią - jej głos był spokojny, było w nim czuć smutek.
Szósty chciał kontynuować te rozmowę.
- Lamią? Nigdy nie słyszałem o takim gatunku półdemona.
Znowu zaśmiała się. Miała naprawdę piękny głos, Szósty nie mógł się skupić na niczym innym. Jego umysł zaczęła spowijać mgła. Próbował przypomnieć sobie jakieś wydarzenie, skupić się na czymkolwiek innym niż ta rozmowa. Ale nie mógł tego zrobić. Wszystko przestało się liczyć. Chciał słuchać tylko tego głosu.
- Ja nie jestem półdemonem, tylko demonem... Lamia w mitoligii greckiej to potwor o kobiecej postaci, pożerając mężczyzna i dzieci podstępnie zwabionych jej złudna pięknością. Grecy nie minęli się z prawdą. Tyle ze ja nie zabijam dzieci... zazwyczaj, i zwabiam swoje ofiary za pomocą głosu, ale ładna buzia tez czasami się przydaje... Oznajmiła kobieta. Wyraz smutku i nostalgii ciągle nie znikał z jej twarzy.
- Czy ty teraz mnie hipnotyzujesz? - skupienie się na tym żeby wypowiedzieć to zdanie, wymagało od niego dużego wysiłku woli.
- Tak.
Nagle mgła rozproszyła się, mężczyzna odzyskał pełnie władz umysłowych.
- Mam nadzieję ze nie masz mi tego za złe. Chciałam sprawdzić jak odporny jesteś na mój wpływ. Nie mogłabym cie zahipnotyzować na dłużej niż czas tej rozmowy. Zahipnotyzowanie półdemona jest dla mnie bardzo trudne, chyba ze ten półdemon nie wypił mojej krwi. Wtedy mogę go zahipnotyzować tak łatwo jak człowieka. Dodatkową ochronę zapewnia ci bransoletka. To bardzo silne zaklęcie. Trudno było je ominąć. Silna wola przyda ci się, stare półdemony hipnotyzują młodsze i robią sobie z nich straż, chłopców na posyłki, ludzi od brudnej roboty, itp. - oznajmiła, po czym pozmywała brudne naczynia i poszła na górę do swojego pokoju.
Szósty również poszedł na górę. Około południa widział jak Rebeka odjeżdza czarnym terenowym samochodem.
Obiad i kolacje zjadł w towarzystwie Maggie. Staruszka wyjaśniła mu ze Rebeka pojechała po jakieś rzeczy które będą potrzebne podczas jego jutrzejszej przemiany.
Fajny rozdział. Trochę przyjemniejszy, typowo domowy klimat. Od razu mówię że polubiłam Maggie. Skojarzyła mi się z taką jedną postacią z filmu. Jest coraz ciekawiej, tylko taki samozachwyt Rebecci mnie trochę działa mi na nerwy. Nie mogę się doczekać rozdziału z przemianą. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńWygląd w wersji komórkowej to istna męka, a poza internetem w komórce nic innego nie mam.
OdpowiedzUsuń